Film polski z 1998 roku. Nakręcony w Polsce, mimo że opowiada historię dziejącą się w byłej Jugosławii. Szczegółowe informacje o filmie w Wikipedii i w bazie FilmPolski
Na początek nieco technicznie. W filmie widać że żołnierze noszą umundurowanie wz.93, tzw. "pantera leśna". Mało że noszą je polscy żołnierze, robią to również bandyci. Pierwsza scena filmu informuje nas że akcja dzieje się na Bałkanach w lutym 1996 roku. Mundury wz.93 pojawiły się w armii ze sporym opóźnieniem - dopiero w okolicach 1995 roku. Niemal na pewno jako pierwsi dostali je 'misjonarze", ale skąd tak szybko wzięli je bandyci? Załóżmy jednak że trafił się skorumpowany magazynier... Dowód na odzienie bandyckie - jedna z pierwszych scen:
I jedna z ostatnich:
Pan po lewej ma kurtkę zimową wz.93 z wypiętą podpinką.
Przechodzimy do uroczego bajzlu w oznaczeniach wojsk. Wszyscy żołnierze mają na prawym rękawie naszywkę z emblematem 16 Batalionu Powietrznodesantowego wchodzacego w skład 6 Brygady Desantowo-Szturmowej. Wygląda ona tak:
Ma ją też porucznik Czacki, wysłany w celu przeprowadzenia śledztwa. Jako prokurator wojskowy powinien mieć własny mundur polowy z odpowiednimi oznaczeniami. Dodatkowo porucznika zaopatrzono w odznakę spadochroniarza, zapewne za skoki oddane w górę kariery:
A oto filmowe dowody zbrodni:
Widać ładnie odznakę spadochroniarza na piersi, poniżej mamy naszywkę desantu na prawym ramieniu:
A teraz popatrzmy na coś jeszcze - major Kusz ma na berecie naszywkę majora - dwie beleczki i gwiazdkę. Zdjęcie wyżej porucznik Czacki ma beret chorążego - gdyby to był beret porucznika - miałby belkę i trzy gwiazdki. Ślicznie opisano to tutaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stopień_wojskowy - stopnie naszywane na beret i przód kurtki - to to samo. Kto jak kto, ale prokurator wojskowy nie powinien stroić się w cudze piórka i wprowadzać w błąd co do swojej rangi - jest na to nawet paragraf;-)
Takich drobiazgów pewnie znalazło by się jeszcze kilka, ale przejdźmy do kolejnych atrakcji. W górach rozbija się norweski śmigłowiec, zatem zaczyna się akcja ratunkowa. Major Keller swym sokolim okiem dostrzega pętającego się żołnierza i ryczy:
- Rozprowadzający!
I do namiotu wpada żołnierz mówiąc: Jestem!. Popatrzmy:
Widzimy jakiegoś lebiegę wracającego nocą ze sracza. Sugeruje to brak kurtki zimowej, czyli spacer był krótki, pas trzymany w ręku i brak broni. Rozprowadzający to ni mniej ni więcej, tylko żołnierz odpowiedzialny za posterunki wartownicze. Siedzi on na wartowni, wraz z resztą składu i co 2 godziny rozprowadza żołnierzy na posterunki. Nie podlega podczas warty rozkazom swoich zwykłych przełożonych, nie łazi sam po obozie i ma broń. Ten tych warunków nie spełnia;-) Wystarczyło jednak zawołać żołnierza po nazwisku - a scena miała by sens. No i bardziej prawdopodobne było by, że oficer rozpoznaje żołnierza po nazwisku, a nie po pełnionej tego dnia 24 godzinnej służbie wartowniczej.
Akcja się jednak rozwija - zaczyna się ekwipowanie oddziału który ma lecieć na ratunek. Całość ma się zapakować do śmigłowca którego pilot grzeje już silniki. Jest to Mi-17 o numerze bocznym 606. Ma zewnętrzne podwieszenia uzbrojenia, co ładnie widać w chwili startu:
Start następuje w nocy, ale już po chwili mamy śliczny poranek i naszych żołnierzy w Mi-17 tyle że bez podwieszeń:
Zapewne odpadły w czasie lotu. Niestety nie udało mi się ustalić numeru bocznego drugiego śmigłowca. Nic to, jedziemy dalej. Na uwagę zasługuje korespondencja radiowa majora Kellera z pilotem i groźba wyrwania nóg - takie propozycje składa się żołnierzom niższym rangą, a nie major majorowi. Pilot jest bowiem majorem, co widać kilka scen wcześniej, przy wsiadaniu do śmigłowca:
Nasi żołnierze maszerują przez wraży teren i odnajdują zestrzelony norweski śmigłowiec:
Na moje oko to jest Mi-2, ze zdjętymi zbiornikami bocznymi, a do tego w polskim malowaniu. Jakoś mało norweski;-) Wikipedia milczy na temat eksportu tego modelu do Norwegii;-) Brakuje też tarczy na której osadzony jest wirnik. Przy takim upadku - powinna być wyrwana z przekładnią a nie odpaść nie niszcząc poszycia. Kawałek sosenki zasłania to litościwie. Samo poszycie po upadku - powinno być pogruchotane i okopcone - w końcu trafiła ich rakieta (pilot mówi to przez radio kiedy wzywa pomocy).
Następnie oddział powraca na miejce, gdzie ma go zabrać śmigłowiec. Ten jednak zostaje zestrzelony za pomocą petardy lecącej po drucie:
Ostatnim poważnym błędem jest wyposażenie naszych żołnierzy w AK-47, używane w tamtych czasach już tylko do szkolenia żołnierzy.
To wszystkie byki jakie pracowicie znalazłem w tym filmie. Na duży plus zasługuje próba uniknięcia wpadki z płomieniem wylotowym podczas używania ślepej amunicji - zdarza się, owszem, ale często płomienia nie ma. W produkcjach hollywoodzkich ogień z luf pluje na metr - co rzeczywistością ma niewiele wspólnego.
Berety noszą jak zające, gapy nie nosiliśmy na kurtkach zimowych, stopnie na beretach to porażka jw. porucznik beret chorążego a do tego tak chu.owo prawie wszyscy mają naszyte stopnie na berecie, że głowa mała jak my byśmy tak wyglądali to nawet jest nie do pomyślenia.
OdpowiedzUsuńŻenada Panowie filmowcy!!!
Byłem w Sarajewie 93r
OdpowiedzUsuńDont Forget Sarajevo...
Tylko prawdziwi pasjonaci mogli odkryć te wszystkie szczegóły. Dla większości to po prostu dobry film z dobrą obsadą.
OdpowiedzUsuń